czwartek, 6 czerwca 2013

nowy sklep na rynku modowym - Sinsay

      Może słyszałyście już o nim, może nie. To nowy sklep stworzony przez polską spółkę LLP znanej ze sprzedaży ubrań Reserved, Cropp, House i Mohito.
      W gazecie Metro przeczytałam tak: "LLP postanowiła stworzyć coś dla dziewczyn w wieku 15-24 lat. Tak powstała marka Sinsay, która od marca obecna jest m.in. w Rzeszowie, Poznaniu, Łodzi czy Wrocławiu. Atutem marki będą przestępne ceny umożliwiające nastolatkom kupno wymarzonych T-shirtów, jeansów i modnych akcesoriów". W planach jest jeszcze około 50 otwarć sklepu i sprzedaż online.
      W kwietniu Sinsay powstał w Gdańsku. Niestety nie byłam na jego otwarciu, ale mam już zaliczoną w nim wizytę ;) Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Ceny ciuchów rzeczywiście są nieduże, a ich wybór jest spory, na pewno da się znaleźć wiele atrakcyjnych rzeczy. Są też bransoletki, pierścionki, lakiery do paznokci i cienie do powiek. Ale nie to spodobało mi się najbardziej...uważam, że najlepsze są przymierzalnie! Dlaczego? O tym poniżej:

1) komfort przymierzania
      Komfort w przymierzalni jest bardzo ważny. Składa się na niego wiele czynników: światło, przestrzeń, coś do siedzenia. Wszystkie te aspekty są w Sinsayu utrzymane na wysokim poziomie. Oświetlenie nie jest rażące, zbyt blade czy oślepiające. Jest po prostu odpowiednie, takie jakie powinno być - nie za mocne, o ciepłym kolorze. A np. w H&M światło zapala się dopiero wtedy, gdy się poruszymy, co może być irytujące. Wielkość pomieszczenia nie jest za wielka, ale na pewno wystarczająca, by móc swobodnie się przebrać. Siedzenie - długa pufa zajmująca całą długość przymierzalni. Mogłam spokojnie usiąść, położyć torebkę i rzeczy. Pod tym względem nie równa się z Sinsayem wiele sklepów, np. New Yorker, gdzie mamy tylko ciężki mały twardy stołek.

2) wygląd
      Przymierzalnia w Sinsayu była najlepiej urządzoną w jakiej do tej pory byłam. Naprawdę. Różowy miękki dywanik, czarno - biała pufa, szare ściany, różowe duże wieszaki i zdjęcie z kampanii - to wszystko sprawiało, że siedziałam tam z wielką przyjemnością, a przymierzanie mogło być frajdą. Wszystko pasowało do siebie kolorystycznie, zostało zrobione designersko i ze smakiem ;-)

  
w przymierzalni :> mam na sobie spódniczkę (39,90 zł), z którą niedługo związany będzie jeden
z postów
na zdjęciu widać też z lewej strony pufę, a na dole dywanik, 
o czym pisałam wyżej :)

     A poza tym:

bluza (69,90zł)  chcę kupić, ale nie wiem czy jeszcze będzie - upatrzyłam ją sobie na początku maja :/
lordsy (89,90zł)  ze srebrnymi ćwiekami *.*

        A w waszych miastach jest już Sinsay?

5 komentarzy:

  1. też już dodałam :)
    u mnie niestety nie ma tego sklepu, a szkoda

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie (tzn. w najbliższej galerii handlowej) jeszcze nie ma, i nie wiem czy powstanie. Ale ta pufa w przymierzalni to duży plus- nienawidzę się przewracać zakładając spodnie czy leginnsy, bo nie mam sobie jak usiąść :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety jeszcze nie byłam , ale z chęcią pójdę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłam jeszcze, a nawet nie słyszałam ale wydaje się bardzo ciekawy ! :)

    www.izabielaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja słyszałam ;p wkońcu nie bye jaki skep ;p

    Świetne ciuszki !!
    Miło mi bedzie jak zaobserwujesz
    www.kaarina-bog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń